Na dnie duszy” Anny Sakowicz, to moja pierwsza
przeczytana powieść pisarki. Muszę stwierdzić, że bardzo mi się spodobała
treść, forma i temat tej historii. Jest, to opowieść o pokoleniowej rodzinie,
jednak głównymi postaciami są babcia Rozalia, córka Donata i wnuczka Inga.
Niech nie zwiedzie Was okładka, nie jest to przesłodka
opowieść, piękna dziewczyna na okładce nie jest adekwatna do treści powieści,
nie znalazłam jej w żadnej z bohaterek.
W książce teraźniejszość przeplata się z
przeszłością co absolutnie mi nie przesadzało, zapiski z zeszytów Babci są
napisane inna czcionką co pozwala jeszcze bardziej się wczuć w role bohaterki o
imieniu Inga, która czyta historie życia, spisaną przez Rozalie.
Rozalia, Donata i Inga.
Trzy pokolenia kobiet żyjących w różnych czasach. Mają swoje rodziny, domy,
codzienność. Każda z nich ma też swoje emocje, pragnienia, radości Kiedy ich
marzenia zderzają się z rzeczywistością, myślą, że tak musi być, że takie jest
życie, że jest to, co jest.
Jednak z biegiem lat zauważają, że jest o wiele więcej. To, co naprawdę ważne,
jest głęboko ukryte na dnie każdej duszy Często zostaje tam na zawsze. A czasem
trzeba je znaleźć i wydobyć za wszelką cenę i ze wszystkich sił. Nieważne
bowiem, ile błędów popełniliśmy, ale że wciąż chcemy je naprawiać.
Pozornie zwyczajna historia, jakich wiele, a jednocześnie pełna
niespodziewanych zwrotów akcji, dawnych tajemnic i zaskakujących wyborów.
Ta intrygująca opowieść pochłonie cię bez reszty i zadziwi niejeden raz! Bo dla
każdego ta sama przeszłość wygląda inaczej...

Kiedy Rozalia umiera, jej pamiętniki dostaje wnuczka Inga. A testament,
jaki zostawiła rodzinie, sprawia, że w rodzinie jest wiele tajemnic i zostaje
rzucony przysłowiowy kij w mrowisko. Członkowie rodziny mają pewne zadanie do
wykonania.
Czy uda im się rozszyfrować zagadkę, którą zostawiła dla nich babcia? Czy będą
z niej zadowoleni?
"Na dnie duszy" wywołała we
mnie wiele emocji , znajdziemy tutaj uśmiech,łzy, prostotę, czasem wzruszenie,
dlaczego? Bo jest to również opowieść o bólu, cierpieniu, tęsknocie i
przeogromnej potrzebie bliskości. O samotności, pragnieniu bycia akceptowanym i
kochanym. O marzeniach, poszukiwaniach własnej drogi, odkrywaniu sekretów
sprzed lat.
„ … Żebyś mogła zrozumieć pewne rzeczy, muszę jeszcze
opowiedzieć Ci jedno zdarzenie z czterdziestego piątego dotyczące Marianki …”
Na koniec drodzy czytelnicy mojego
bloga, dodam, że jest to książka, która zmusza do refleksji i do zastanowienia
się nad swoimi relacjami w rodzinie.
Ania Sakowicz bardzo subtelnie
pokazuje, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Jednocześnie w
pamiętnikach Babci Rozalii jest zawarta prawda o tym, co w życiu powinno się
liczyć najbardziej...
Gorąco polecam.
Za możliwość przeczytania książki,
serdecznie dziękuje Publicznej Bibliotece Gminy Ustronie Morskie.
No tak, testament może być przyczyną wielu zawirowań w rodzinie, ale są ludzie, którzy dla pieniędzy nie cofną się przed niczym...
OdpowiedzUsuńMam tę książkę już dawno na półce ktoś mi dał, zachwyciłam się okładką i zajęła miejsce na regale zapominając o niej troszkę, bo ciągle jest coś ciekawego do przeczytania na JUŻ . Ale Twoja ocena zmusza mnie do sięgnięcia po nią bez odwlekania !
OdpowiedzUsuńCzyli w tej książce i trochę prawdy jest bo często w życiu z tą rodziną różnie bywa .
OdpowiedzUsuń