"Ogród Lorenza" Francoise Bourdin



Dzień dobry.
Uwaga, uwaga będę słodzić i chwalić, a dlaczego? 
Dawno nie czytałam książki tak nasiąkniętej uczuciami i opisami miłości do zwierząt oraz do drugiego człowieka.
 

Główny bohater Lorenzo, ambitny weterynarz, dziedziczy po dziadku spory kawałek ziemi.
Chłopak, szuka sponsorów, ponieważ chce stworzyć, anielski, dosłownie jak z obrazka i  rzadko spotykany ogród zoologiczny.
Niestety to wiele kosztuje, ale chłopak jest uparty i ma pięciogwiazdkowy zasób wiedzy na temat dzikich zwierząt.
Na domiar złego, ojczym głównego bohatera, upokarza i nisko ocenia chłopaka, zamiast pomagać i wspierać, to jeszcze buntuje i odtrąca rodzeństwo od Lorenzo.
Żeby nie było "za nudno" w  parku pojawia się dawna miłość, Julia, o której nie zapomniał, co spowodowało, że wciąż jest kawalerem.
Mimo tego co było kiedyś między nimi, zatrudnia dziewczynę, która bardzo szybko angażuje się w projekt Lorenzo.

Co z tego wyniknie? 
Czy dawna miłość nie rdzewieje?
Czy dla tych dwoje jest jeszcze szansa? 





"Podstawową zasadą obowiązującą w parku było niedotykanie zwierząt, jeśli nie było to absolutnie konieczne. Nawiązywano kontakt głosowy, żeby przyzwyczaić je do obecności człowieka i ułatwić ewentualną pomoc medyczną, ale niczego w zamian od nich nie oczekiwano, zwłaszcza od dużych kotowatych, zbyt niebezpiecznych, żeby się do nich zbliżać. Lorenzo przypominał o tym wszystkim ekipom pracującym w parku. Powtarzał, że nie są w cyrku, a jedynym spektaklem, jaki mają do pokazania, są zwierzęta w otoczeniu najbardziej zbliżonym do ich naturalnego środowiska. Pozwalało to zachować charakterystyczne cechy danego gatunku: instynkt łowiecki, instynkt ucieczki, hierarchię w obrębie stada oraz sposoby poszukiwania pożywienia (...)
Celem parku  była realizacja programu hodowlanego. Żeby zapewnić różnorodność materiału genetycznego, organizowano wymiany zwierząt z innymi ogrodami zoologicznymi. W rezultacie pewna część zwierząt opuszczała park, zwalniając tym samym miejsce dla nowo przybyłych. Dla opiekunów oznaczało to rozstania, nierzadko bardzo emocjonalne..." 

Książkę czyta się pioruńsko szybko, lekko i swobodnie. 
Bohaterowie wykreowani przez autorkę to ludzie z różnymi charakterami, pełnymi zarówno wad ale i zalet. Nie ma tutaj miejsca tylko na ład i porządek. Zawsze musi znaleźć się ktoś "ten zły". 
Dialogi, naturalne, autentyczne, tak jak by się w nich uczestniczyło lub stało obok.
Tak jak napisałam na początku swojej recenzji, książka przepełniona i naszpikowana emocjami i uczuciami, które towarzyszą prawie na każdej karcie książki. 

Zakończenie przygód bohaterów, zostawił spory niedosyt, a zarazem wilczy apetyt na więcej.
Mam nadzieje na kontynuacje losów Lorenzo, Julii oraz jak dalej będzie rozprzestrzeniał się i przybierał na sile ogród zoologiczny. 

Kto sięgnie po książkę, na pewno nie pożałuje.
Czas poświęcony na lekturę zaowocuje w spotkanie z dzikimi zwierzętami oraz w spotkanie z ludźmi, którzy pomogą Wam spojrzeć na życie i uczucia z innej strony, nie tylko zwierząt ale i tych ludzkich. 

Zapraszam do lektury.
Za egzemplarz do recenzji dziękuje wydawnictwu Dragon.  



Komentarze

  1. Mam w planach przeczytać książkę, a po tej recenzji nie będę długo zwlekać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Angela Santini "Obsesje"

"Gwiazdy Oriona" Aleksander Sowa

"Róża wiatrów" Agnieszka Krawczyk